sobota, 28 grudnia 2013

6# so, kiss me again

Nie spałam, po chwili usłyszałam jak Jack coś krzyczy, lecz nie przysłuchiwałam się. Kolejną rzeczą były zatrzaskiwane drzwi do łazienki. Nawet się nie odwróciłam, nie zrobiłam w sumie żadnego ruchu. Nie chciałam widzieć nikogo, byłam jednocześnie wściekła i przerażona. Jednak czemu wściekła, nie mam pojęcia. Na Jacka? Dlaczego miałabym być? W końcu ma prawo robić co chce, to jego życie, co mi do tego. Jakaś mała część mnie jednak była rozczarowana tym zachowaniem, coś mnie w tym uderzyło i zraniło? Nie powinnam się tak przejmować, w końcu nie mam czym, nie dotyczy to w końcu mnie. -Boże, żeby tak się nawalić w środku dnia...-szepnęłam cicho, zwijając się w drobną kulkę, pod kocem.

JACK
Boże, co ja robię. Sprowadzanie 2 lasek w środku dnia było jednym z moich najgorszych pomysłów dotychczas. Chciałem odreagować, ale czemu w taki sposób? Bo zawsze tak robiłem? Zawsze szukam rozwiązania tam gdzie go nie ma? Geez. Widząc jej przerażoną i wściekłą twarz kiedy mnie obudziła, coś mnie zakuło, coś w środku wiedziało, że to co zrobiłem było idiotyczne i głupie.
Potrzebowałem zimnego prysznica, musiałem na już wytrzeźwieć, chciałem to wszystko wyjaśnić. Choć chyba nie było takiej możliwości...

JULIE
W końcu odważyłam się wstać, mój organizm domagał się jedzenia. Na całe szczęście „tego całego bałaganu” już nie było. Poszłam do kuchni, zrobiłam parę kanapek z masłem orzechowym, do szklanki nalałam mleka i usiadłam przy stole. Po chwili zobaczyłam wychodzącego z łazienki Barakata. -Cholera, wygląda na prawdę pociągająco w tym nieładzie. Boże, o czym ja myślę.- pomyślałam spoglądając na niego. Podszedł. Dość niepewnie pytając czy może zająć miejsce obok mnie. -Siadaj.-ucięłam szybko, przerzucając wzrok na jedzenie.
-Przepraszam...-zaczął. -Nie ma za co. -Proszę nie przerywaj mi. - spojrzał na mnie wzrokiem pełnym smutku. -Przepraszam, za zachowanie się jak totalny dupek, dobrze wiem, że masz zły dzień a ja jeszcze odwalam coś takiego. Wybacz... - zacisnęłam ręce w pięści pod stołem.
-Nic nie wiesz, zły dzień, to nieco złe określenie. Ten dzień to totalna katastrofa. Gdybyś nie zauważył to cały czas przechodzą mnie ciarki. Jestem totalnie przerażona i zła. Ok, fajnie, super, że się bawisz, nie zabraniam Ci, nie mam takiego prawa, i w ogóle dlaczego miałabym to robić? Żyj jak chcesz, to Twoje życie, co ja mam do tego? Jestem tylko jakąś tam laską, która przez całkowity przypadek się tutaj znalazła... Nie powinnam być zła, przynajmniej nie na Ciebie. Bo nie mam do tego powodów...-delikatna łza spłynęła po moim policzku spadając prosto na stół.
-Przestań tak mówić, nie jesteś jakąś tam zwykłą laską. Jesteś cudowną, pogodną i piękną dziewczyną. A tłumaczę się bo mam taką potrzebę, ciężko mi z tym co zrobiłem. Co zrobiłem Tobie...-w tej chwili złapał mnie i chwycił w objęcia. Nie miałam siły się wyrywać, ani za bardzo nie chciałam...brakowało mi czyjejś bliskości. Troski...

NATHALIE
-Wstydzisz się mnie?- spojrzałam na niego unosząc jedną brew ku górze i podnosząc się z jego kolan. -Nie, to nie o to chodzi...Ale nie mogę tak bombardować fanów – uśmiechnął się. Nic nie odpowiedziałam, tylko dałam znak, że chcę wracać. Czułam, że coś jest nie tak. Ok, rozumiem go, ale to zabrzmiało, bardzo mało wiarygodnie. Jakoś z Lisą w ogóle się nie krył...
Wróciliśmy w ciszy do tourbusa i już na wejściu Matt oznajmił, że wieczorna część festiwalu się odbędzie. Zatem ATL miało zagrać wieczorem. Ucieszyłam się, miałam w końcu chwilkę żeby wszystko przemyśleć, bo chyba postąpiłam nieco zbyt pochopnie i pobłażliwie z Gaskarthem. Eh.
Po chwili jednak doszło do mnie, że ja tutaj jednak pracuje, musiałam zatem uciec do PTV, żeby ich wszystkich ogarnąć. Już od drzwi słyszałam jakieś krzyki. Kiedy znalazłam się już w środku zobaczyłam bulwersującego się Mike'a i Jaimiego który usilnie próbował go uspokoić. -Hej, co tu się dzieje? Za 2 godziny macie występ! - krzyknęłam chcąc zmienić temat.
-Daj mi spokój, wystarczy mi, że Julie wystawiła mnie dla Jacka. - parsknął Fuentes. -CO?! - moje oczy przybrały wielkość 20 centówek. -Normalnie, wziąłem ją do kina, a kiedy chciałem pocałować ona uciekła i tyle ją widziałem. - wziął wtedy spory łyk piwa. -Cholera.-pisnęłam, dobrze wiedziałam dlaczego uciekła, i wcale nie chodziło tutaj o Barakata.
-Ok, ale teraz musicie się zebrać do kupy i na scenę... Mike, wyglądasz jak pudel, muszę Ci wyprostować włosy, Jaimie Ty też potrzebujesz trochę opieki...-wyciągnęłam wszystko co potrzebne.

JULIE
Damn you Barakat. Kiedy usłyszałam jak ktoś wchodzi momentalnie oderwałam się od Jacka i przetarłam oczy. Podeszłam do wejścia i zobaczyłam Alexa. -Cholera. Zapomniałam. - pisnęłam. -Już, już idę...zaraz to ogarnę. - zaczęłam się tłumaczyć widząc jego niezadowoloną minę. Złapałam kartkę i zamknęłam się u siebie. Zatopiłam wzrok w tekście. Miałam niecałe 3 godziny. Jak zdążyłam nie mam pojęcia.
W końcu nadszedł czas koncertu a nigdzie nie mogłam znaleźć Nath...
-Wchodzimy za 5 minut a ta zapadła się pod ziemie...-parsknęłam, wybierając kolejny już raz numer do przyjaciółki. -Vinny...błagam Cię, poszukaj jej masz 5 minut...-ubłagałam chłopaka.
Mieliśmy coraz mniej czasu, chłopaki dawali już nieźle czadu, została ostatnia piosenka, tak cholernie ważna piosenka tego wieczoru...a ta oczywiście musi gdzieś łazić. Usłyszałam ostatnie nuty „Dear Maria count me in” a potem odezwał się Gaskarth. -Teraz chciałbym zaprosić tutaj naszą dobrą przyjaciółkę Julie, która musi mi pomóc w ostatniej piosence. - tłum odezwał się wesołym krzykiem a ja niepewnie weszłam na scenę. Boże w co ja dałam się wplątać.

NATHALIE
Vinny zdyszany wbiegł do busa PTV i nawet nie dał mi nic powiedzieć tylko wyciągnął mnie ze środka. Nie miałam pojęcia gdzie mnie prowadzi. Jednak po chwili dotarło do mnie, że All Time Low właśnie dają koncert...to co tam zobaczyłam przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Ok, rozumiem, że może się mnie wstydzić ale żeby od razu wymieniać mnie na moją przyjaciółkę...-Vinny, nie chcę na to patrzeć...-spuściłam wzrok.
I gotta say something I've been thinking about.
I can't wait to lay around with you.
And tell you all the secrets I've been keeping to myself.
- usłyszałam z ust Alexa. Czemu kierował te słowa do Julie? Oboje mnie okłamywali?


JACK
It's been awhile since I've felt butterflies.
Do you feel the same way too?
If every single second could last that much longer. - kiedy Julie zaczęła śpiewać, o mało nie zapomniałem akordów.
Would you hold me? - odwróciła się w moją stronę i lekko uśmiechnęła. What the fuck is goin on?

JULIE
Śpiewanie z Alexem było na prawdę magicznym przeżyciem. Nie sądziłam, że kiedykolwiek wyjdę na scenę z mikrofonem, przed taką wielką publicznością, której będzie się jeszcze podobało to co robię.

And kiss me again underneath the moonlight.
You're more than a friend, oh.
I knew it from the first sight, yeah.

Hold me, feel my heart beat.
Put your arms around me.
And kiss me again.And kiss me again.

I gotta say I wasn't expecting you.
To come this way and fall into my arms.
And now I know I can't deny this feeling any longer.

I close my eyes, I can't stop thinking about you.
Crack a smile, I just can't lose.
At a mile a minute my heart beats to the limit when I'm with you.
So, kiss me again underneath the moonlight.

You're more than a friend, oh.
I knew it from the first sight, yeah.
Hold me, feel my heart beat.Put your arms around me.And kiss me again.I can't let you go, can't let you float away.
'Cause that would be a mistake.
I'm not ready to run, can't let you go to waste. No, no, no, no. - wtedy Gaskarth w końcu ruszył się po tą osobę, której tutaj brakowało. Nathalie. Tak zaskoczonej chyba nigdy jej nie widziałam.

And kiss me again underneath the moonlight.
You're more than a friend, oh.
I knew it from the first sight, yeah.


Hold me, feel my heart beat.
Put your arms around me.
Hold me, feel my heart beat.
And put your arms around.
And kiss me again, and again, and again.
Oh, kiss me again.
- wtedy pocałował ją. Na oczach wszystkich. Tłum gwizdał, klaskał. Wyglądała na taką szczęśliwą i zakochaną. -Tak, ta słodka osóbka tutaj to moja dziewczyna. Fajnie, nie? -wrzasnął do mikrofonu, obejmując rudzielca. -Fajnie- odezwałam się śmiejąc się lekko.
Poczochrałam im włosy dając buziaki w policzki i kiedy chciałam już zejść ze sceny, Jack złapał mnie w pasie i nim zdążyłam się zorientować nasze usta połączył pocałunek. Wtedy ludzie już totalnie oszaleli. Zaczęło lekko kręcić mi się w głowie, co się w ogóle dzieje? Oddałam się tej chwili. Nie chciałam uciekać. Może się sparzę, trudno.

-Just me mine, ok?-szepnął mi do ucha.

1 komentarz: